Była kolacja. Alumni seminarium
duchownego właśnie zaczęli wnosić gorące potrawy.
-
Przyszedł do mnie kiedyś alumn drugiego roku, zdejmuje
okulary, przeciera szmatką i mówi: „Chcę odchodzić, proszę księdza magistra” –
opowiadał ksiądz magister Wojciech – „A dlaczego chcesz odchodzić, koleżko?” –
pytam go. – „A bo w tym waszym seminarium nic się nie dzieje.” – „A co się ma
dziać?” – pytam. – „No, oglądałem film o księdzu prymasie
Wyszyńskim, i tam było pokazane: dzielimy czas na małe jednostki, w każdej coś
się dzieje. Tak nadajemy sens zamknięciu.” – „Zamknięciu?” – pytam go
dobrodusznie. – „Proszę księdza magistra” – mówi mój alumn – „ja jestem
maksymalistą. Jak inni grali w piłkę na boisku, a ja ćwiczyłem u siebie w
pokoiku etiudy Chopina na pianinie. Od razu te najtrudniejsze. Jak miałem
dziesięć lat, rodzice zaprowadzili mnie na basen Legii. Nie bałem się głębokiej
wody, ale wiedziałem, że nie będę dobrze pływać od razu, a pływać źle nie
chciałem. W końcu nie nauczyłem się. Potem podobała mi się jedna czarnowłosa.
Powiedziałem jej, że ją kocham, a ona, że mnie nie. Nigdy nie byłem w łóżku z
dziewczyną, nie chciałem z innymi zaczynać. Mnie byle co nie zadowala, wszystko
albo nic.”
-
„Gdzie jej powiedziałeś, że ją kochasz? W lesie? Na
łące? Czy u niej w pokoju?” – zapytałem. – Nic mi nie odpowiedział.
-
„Radzę ci dobrze, wystąp od nas” – powiedziałem wtedy.
– „Bo skłamałeś teraz. Nie powiedziałeś jej, że ją kochasz, ani u niej w
pokoju, ani tym bardziej w lesie czy na polu. Nie jesteś żadnym maksymalistą,
jesteś tylko krótkowzroczny, czego dowodzą twoje silne okulary. Ani dobrze nie
grasz, ani dobrze nie pływasz, ani dobrze nie ciupciasz. Nie mamy dla ciebie pokoiku
ani pianinka. Idź stąd i nie przeszkadzaj nam.”
Panowie podnieśli głowy znad talerzy.
- I
wystąpił? - zainteresował się umiarkowanie ojciec Jacek.
-
No – ziewnął ksiądz magister Wojciech. – Czy wystąpił?
Bo ja wiem... Wystąpił i potem wstąpił do młodzieżówki prawicowej. Pisze takie
wystąpienia prezesowi, czego tam nie wolno w życiu społecznym itp. Może powinienem
był go zatrzymać mimo wszystko.