II. Ksiądz magister Wojciech opowiada o alumnie maksymaliście



Była kolacja. Alumni seminarium duchownego właśnie zaczęli wnosić gorące potrawy.

-        Przyszedł do mnie kiedyś alumn drugiego roku, zdejmuje okulary, przeciera szmatką i mówi: „Chcę odchodzić, proszę księdza magistra” – opowiadał ksiądz magister Wojciech – „A dlaczego chcesz odchodzić, koleżko?” – pytam go. – „A bo w tym waszym seminarium nic się nie dzieje.” – „A co się ma dziać?” – pytam. – „No, oglądałem film o księdzu prymasie Wyszyńskim, i tam było pokazane: dzielimy czas na małe jednostki, w każdej coś się dzieje. Tak nadajemy sens zamknięciu.” – „Zamknięciu?” – pytam go dobrodusznie. – „Proszę księdza magistra” – mówi mój alumn – „ja jestem maksymalistą. Jak inni grali w piłkę na boisku, a ja ćwiczyłem u siebie w pokoiku etiudy Chopina na pianinie. Od razu te najtrudniejsze. Jak miałem dziesięć lat, rodzice zaprowadzili mnie na basen Legii. Nie bałem się głębokiej wody, ale wiedziałem, że nie będę dobrze pływać od razu, a pływać źle nie chciałem. W końcu nie nauczyłem się. Potem podobała mi się jedna czarnowłosa. Powiedziałem jej, że ją kocham, a ona, że mnie nie. Nigdy nie byłem w łóżku z dziewczyną, nie chciałem z innymi zaczynać. Mnie byle co nie zadowala, wszystko albo nic.”

-        „Gdzie jej powiedziałeś, że ją kochasz? W lesie? Na łące? Czy u niej w pokoju?” – zapytałem. – Nic mi nie odpowiedział.

-        „Radzę ci dobrze, wystąp od nas” – powiedziałem wtedy. – „Bo skłamałeś teraz. Nie powiedziałeś jej, że ją kochasz, ani u niej w pokoju, ani tym bardziej w lesie czy na polu. Nie jesteś żadnym maksymalistą, jesteś tylko krótkowzroczny, czego dowodzą twoje silne okulary. Ani dobrze nie grasz, ani dobrze nie pływasz, ani dobrze nie ciupciasz. Nie mamy dla ciebie pokoiku ani pianinka. Idź stąd i nie przeszkadzaj nam.”

Panowie podnieśli głowy znad talerzy.

-    I wystąpił? - zainteresował się umiarkowanie ojciec Jacek.

-        No – ziewnął ksiądz magister Wojciech. – Czy wystąpił? Bo ja wiem... Wystąpił i potem wstąpił do młodzieżówki prawicowej. Pisze takie wystąpienia prezesowi, czego tam nie wolno w życiu społecznym itp. Może powinienem był go zatrzymać mimo wszystko.