Panowie oglądali Kabaret Starszych Panów.
-
Miałem kiedyś kleryka na praktykach u nas w parafii –
mówił prałat Paweł, kiedy wyłączyli DVD. - Uwielbiał oglądać filmy polskie z
lat pięćdziesiątych. Może jeszcze z początku sześćdziesiątych. Nie późniejsze.
Pamiętam, przesiadywał w salonie do dwunastej i oglądał. Zainteresowałem się,
co ogląda i według jakiego klucza. Zajęło mi z tydzień rozszyfrowanie. Otóż on
się kochał w młodych aktorkach z tego czasu.
-
A jak się w nich kochał konkretnie? – zapytał ksiądz
magister Wojciech.
-
No, oglądał sobie, przypuśćmy, Polę Raksę – bo on wolał
takie bardziej wiotkie, np. Kaliny Jędrusik to już nie znosił – no więc oglądał
Polę Raksę, łzy ciekły mu po policzku, a on wycierał je ręką i szeptał do
siebie – teraz takich nie ma.
-
A to wielbiciel kobiet – roześmiał się ksiądz magister
Wojciech.
-
Wcale nie – powiedział prałat Paweł – bo pamiętam,
wysłałem go do studentów oazy, i po dwóch spotkaniach przyszły dwie moje
najlepsze aktywistki i powiedziały – niech go sobie ksiądz prałat zabierze, my
go nie chcemy. – A dlaczego – pytam. – A taki chamowaty, przerywa i w ogóle nie
daje porozmawiać. I w ogóle tak jakoś patrzy nieprzyjemnie. Ten poprzedni był
dużo lepszy. - Poprzedni, dodam, grał w piłkę dobrze. I znał się na lotnictwie.
I też na samochodach.
-
No i co zrobiłeś? – zaciekawił się ojciec Jacek.
-
Dałem temu mojemu stażyście do posłuchania Lohengrina.
Mam takie stare nagranie, z trzydziestego szóstego, pod dyrekcją Furtwänglera.
Vintage – uśmiechnął się prałat Paweł. – Może trochę zbyt okrutnie postąpiłem.
On przyszedł do mnie potem. – Dziękuję – widziałem, że się cały trzęsie. – Ja
też nie ujawniam swojego imienia. – Zrozumiałem, że wyszukał libretto w
internecie, na co zresztą liczyłem.
-
Wiesz, kolego – powiedziałem potem do niego – wielu z
nas nie ujawnia. Bo potem musielibyśmy odpłynąć na srebrnej łodzi. Ale
pamiętaj, że kobiety są ciekawskie naturalnie, ale wcześniej musisz... – No
tak, kogoś pobić – roześmiał się po raz pierwszy mój smutny kleryk. Dokładnie przestudiował,
pomyślałem.
-
Od tego momentu – powiedział prałat Paweł – mój kleryk
był trochę milszy dla tych studentów z oazy. Ale w sumie tak bardzo się jednak
nie zmienił. Przyzwyczajenia wieloletnie. Np. w piłkę to się nie nauczył grać.