XXXVI. Prałat Paweł opowiada o kupowaniu samochodu



Panowie rozmawiali o samochodach, dlatego że kolega księdza magistra Wojciecha kupił sobie właśnie Forda Mondeo z dwustrefową klimatyzacją, i wynikł spór, czy księdzu nie wystarczyłaby przypadkiem Kia z jednostrefową, no bo kto się właściwie będzie klimatyzował w tej drugiej strefie.
-          Miałem kolegę – opowiadał prałat Paweł – który dostał kiedyś na gwiazdkę taki prezent od cioci, po prostu znaczniejszą sumę. Tyle, że mógł sobie kupić samochód. Nawet dobry.
-          No i mój kolega – ciągnął prałat Paweł – poszedł do dealera takiej jednej marki. I rozmawiają, jak to faceci – czy benzynowy, czy wtrysk, jaka sprężarka, itp. I wtedy mój znajomy podnosi oczy i widzi, że przy drugim modelu wystawionym w salonie stoi dość młoda, ale nie bardzo już prawdę mówiąc, pani, która rozmawia z drugim panem sprzedawcą. Ta pani jest schowana za otwarte drzwi kierowcy tego drugiego samochodu, opiera się tak łokciem na nich, tak że widać tylko głowę i łokieć.
-          Kolega nie należy do fascynujących się kobiecą urodą – w sumie ksiądz z wieloletnim doświadczeniem sublimacji – ale czy to męska atmosfera salonu tak na niego podziałała, czy zapach tapicerki, grunt, że patrzy na tę panią dyskretnie, ale bez ustanku.
-          I ta pani wychodzi zza tych drzwi w pewnym momencie, i mój znajomy widzi, co było szczególnego. Otóż ta pani jest w zaawansowanej ciąży, na oko (tj. na oko kolegi) w jakimś siódmym miesiącu. Powiedzmy, w średnio zaawansowanej ciąży.
-          Jak znam twoje opowiadania – powiedział ojciec Jacek – to twój znajomy wyszedł stamtąd nie kupiwszy samochodu, a potem pojechał do baru i spił się w trzy dupy.

-          Prawie że, ale nie do końca – odpowiedział prałat Paweł – jeszcze kilka lat temu on pewnie tak by zrobił, ale teraz wziął się na sposób. Po prostu podszedł i zaczął z nią rozmawiać. Okazało się zresztą, że to była osoba wyznania polsko-katolickiego. A mój znajomy respektuje wszystkie wyznania oprócz polskich katolików, nie toleruje ich, muszę przyznać z przykrością – zakończył prałat Paweł.