Panowie rozmawiali o samochodach,
dlatego że kolega księdza magistra Wojciecha kupił sobie właśnie Forda Mondeo z
dwustrefową klimatyzacją, i wynikł spór, czy księdzu nie wystarczyłaby
przypadkiem Kia z jednostrefową, no bo kto się właściwie będzie klimatyzował w
tej drugiej strefie.
-
Miałem kolegę – opowiadał prałat Paweł – który dostał
kiedyś na gwiazdkę taki prezent od cioci, po prostu znaczniejszą sumę. Tyle, że
mógł sobie kupić samochód. Nawet dobry.
-
No i mój kolega – ciągnął prałat Paweł – poszedł do
dealera takiej jednej marki. I rozmawiają, jak to faceci – czy benzynowy, czy
wtrysk, jaka sprężarka, itp. I wtedy mój znajomy podnosi oczy i widzi, że przy
drugim modelu wystawionym w salonie stoi dość młoda, ale nie bardzo już prawdę
mówiąc, pani, która rozmawia z drugim panem sprzedawcą. Ta pani jest schowana
za otwarte drzwi kierowcy tego drugiego samochodu, opiera się tak łokciem na
nich, tak że widać tylko głowę i łokieć.
-
Kolega nie należy do fascynujących się kobiecą urodą –
w sumie ksiądz z wieloletnim doświadczeniem sublimacji – ale czy to męska
atmosfera salonu tak na niego podziałała, czy zapach tapicerki, grunt, że
patrzy na tę panią dyskretnie, ale bez ustanku.
-
I ta pani wychodzi zza tych drzwi w pewnym momencie, i
mój znajomy widzi, co było szczególnego. Otóż ta pani jest w zaawansowanej
ciąży, na oko (tj. na oko kolegi) w jakimś siódmym miesiącu. Powiedzmy, w
średnio zaawansowanej ciąży.
-
Jak znam twoje opowiadania – powiedział ojciec Jacek –
to twój znajomy wyszedł stamtąd nie kupiwszy samochodu, a potem pojechał do
baru i spił się w trzy dupy.
-
Prawie że, ale nie do końca – odpowiedział prałat Paweł
– jeszcze kilka lat temu on pewnie tak by zrobił, ale teraz wziął się na
sposób. Po prostu podszedł i zaczął z nią rozmawiać. Okazało się zresztą, że to
była osoba wyznania polsko-katolickiego. A mój znajomy respektuje wszystkie
wyznania oprócz polskich katolików, nie toleruje ich, muszę przyznać z
przykrością – zakończył prałat Paweł.