XXIX. Prałat Paweł opowiada o aniele, który zaszywał dziurę księdzu



Ojciec Jacek opowiadał, że jeszcze na studiach czytał taką historię starożytną, że anioł oprowadzał w nocy mnicha po celach innych mnichów, jego kolegów po prostu, kiedy spali, i jeden z nich miał pod habitem węże, drugi worek złota, trzeci znowu stos rękopisów, itp.
-          Przypomina mi to – mówił prałat Paweł – mojego znajomego księdza – dalszego znajomego właściwie – który wszędzie chodził w takiej ortalionowej kurteczce narzuconej na czarną koszulę i wełniane spodnie. Świątek i piątek, zimą i latem.
-          Wielu jest takich – powiedział ksiądz magister Wojciech.
-          No, ale do niego przyszedł właśnie też kiedyś anioł – odpowiedział prałat Paweł – konkretnie wieczorem, po wiadomościach telewizyjnych. Stanął koło fikusa i pyta: „Dlaczego, śmiertelniku, chodzisz ciągle w tej ortalionowej kurteczce? Nie widzisz, że jest brzydka i pognieciona? Czy w ten sposób chwalisz piękno stworzenia tym chińskim wyrobem?”
-          „Przepraszam anioła” – mówi ten znajomy ksiądz – „ale nigdy nie rozmawiam z nieznajomymi. Anioł mi się nie przedstawił.”
-          „Nie poznasz mojego imienia cudownego, zanim nie nałożysz stroju duchownego” – powiedział ten anioł.
-          „Czy anioł rozumie, że mam na spodzie sutanny wielkie rozdarcie, bo przechodziłem przez takie leżące pnie z gałęziami i zaczepiłem?” – mówi ten ksiądz.
-          „To sobie zszyj” – mówi anioł godnie.
-          „Kiedy nie umiem, a właściwie nie mam czasu, bo muszę iść teraz spowiadać” – mówi teraz ten ksiądz. – „A czy anioł wie, jak święty Jan Vianney wyraził się o aniołach? Że choćby dwustu tutaj stanęło jeden obok drugiego, to żaden nie ma władzy odpuszczenia grzechów, którą ma kapłan. Toteż wydaje mi się słuszne, żebyś ty, mój drogi aniele” – tutaj ten ksiądz zaczął się wyraźnie spoufalać – „w ramach podziału pracy zaszył mi dziurę w sutannie, a ja pójdę do konfesjonału.” – I poszedł spowiadać, a anioł siedzi i zaszywa mu dziurę złotą nitką, którą wyjął z włosów.
-          Toś sobie pięknie wymyślił – powiedział na to ksiądz magister Wojciech. – Może to wykorzystam kiedyś na kazaniu.
-          No, ale jak miał na imię ten anioł, przedstawił mu się? – chciał wiedzieć ojciec Jacek.
-          Pewnie tak, ale ja tego imienia nie znam, i mnie się nigdy dziury nie robią w sutannie, gdybyś chciał wiedzieć – zniecierpliwił się nie wiadomo czemu prałat Paweł i poluźnił sobie koloratkę.