XXVI. Prałat Paweł opowiada o wyznawcy ascetycznym


Oglądali obrazy w kościele parafialnym, zresztą brzydkie.
-          Znałem takiego jednego wyznawcę ascetycznego, świeckiego człowieka – mówił prałat Paweł niestety trochę lekceważącym tonem – który w swojej praktyce ascetycznej nie rozstawał się w dzień i w noc ze swoją ikoną Ewagriusza z Pontu, dosłownie spał z nią i kąpał się, to znaczy stawiając na półce naturalnie. Aż w końcu mu się ten Ewagriusz z Pontu przyśnił i w tym śnie obił go kosturem, i powiedział – „Idź do przychodni zdrowia, tam cię poskładają”. No i ten wyznawca rzeczywiście następnego dnia poszedł do przychodni, i w samym wejściu, bo to była zima i lód, spektakularnie wywinęła na niego orła na śliskiej wycieraczce taka jedna pani dość młoda. No i potem, panie tego, jak w życiu. Nie będę opowiadał.
-          A żyją szczęśliwie do tej pory – chciał wiedzieć ksiądz magister Wojciech.
-          Tak, chyba byli nawet na pielgrzymce do Świętej Góry Grabarki – powiedział prałat Paweł. – Bo na grób Ewagriusza raczej nie pojadą, bo ich nie stać. Budżetówka oboje.
-          A ikona z Ewagriuszem wylądowała na pawlaczu? – nie ustępował ksiądz magister Wojciech.
-          Tak, ale tylko na sześć lat – mówił prałat Paweł – bo siódmy rok był krytyczny, jak nie przymierzając w życiu kaznodziejskim Ewagriusza, o czym tak się pięknie dowiadujemy z dzieła „Vita Evagrii” w tłumaczeniu ks. Starowieyskiego. Bo ta pani z wycieraczki nie była za bardzo wierząca. I w końcu tę ikonę Ewagriusza, ten tego, przy wielkanocnych porządkach pawlaczowych – rozdystrybuowała na kawałki.
-          No to Ewagriusz źle mu doradził – zaśmiał się ksiądz magister Wojciech.
-          E, nie – powiedział prałat Paweł – ten wyznawca ascetyczny tego nawet oczekiwał. Był zadowolony, że może pozbyć się jedynej rzeczy, która sprawiała mu przyjemność w życiu, tzn. patrzenia na tę ikonę Ewagriusza. To był, widzicie, prawdziwy wyznawca.
-          „Vita Evagrii” nie przetłumaczył ksiądz Starowieyski jednak – zauważył ojciec Jacek.
-          A, to może dlatego niektóre szczegóły mi się pomyliły – powiedział prałat Paweł.