Panowie włączyli Stinga „Fragile”.
-
Z muzyką ostrożnie – mówił ojciec Jacek, odwracając się
jedną połową brodatego policzka od
głośnika, bo było trochę za głośno nastawione – zwłaszcza z takimi pościelówami.
-
Mieliśmy jednego w nowicjacie – ciągnął. – Z wielkim
poczuciem winy za własne grzechy zatwardziałe, których nie udało mu się
wyplenić. A mnie z niego – tego poczucia winy. Niestety tekst ojca Salija o
różnicy między religijną świadomością grzechu i neurotyczną świadomością winy
dajemy dopiero na trzecim roku.
-
Ciocia kupiła temu młodemu na imieniny odtwarzacz DVD –
opowiadał dalej ojciec Jacek – i jeszcze dała w prezencie nagranie koncertowe
„Matthäuspassion”, zdaje się, z Deutsche Grammophon, a ja dałem się nabrać na
ukulturalnianie.
-
Zwłaszcza „Erbarme dich” – kontynuował – uważajcie na
„Erbarme”! Przecież już Wilde ostrzegał przed trującym efektem „Erbarme” nawet
na zrównoważone umysły. A więc mieliśmy podatny grunt: „Erbarme”, kleryka z
poczuciem winy, ale bez dobrej znajomości niemieckiego, i francuski kontralt
młodego pokolenia, panią Delphine Galou, z garbatym nosem oraz gardłowym „r”,
jak to u Francuzki, i urody może nie najprostszej. Ale to tym gorzej. Gdyby
była ładna, chociaż tylko ładna, to on by wzruszył ramionami i wyłączył film.
Dobrze, że skończyło się tylko na samotnej podróży za pożyczone pieniądze do
Tuluzy. Bo pani Delphine śpiewa na co dzień w Opéra de Toulouse.
-
A spotkał się z panią Delphine w końcu – zaciekawił się
prałat Paweł, nalewając ostrożnie koniak Remy Martin do kieliszków.
-
Podobno nie mógł znaleźć wejścia dla artystów -
powiedział ojciec Jacek. – Więc rozpłakał się biedak i poszedł do najbliższego kościoła,
ale ten był zamknięty na kratę, a przed kratą siedzieli narkomani. Jak to we
Francji.
-
Pani Galou występuje w Krakowie dość często –
powiedział prałat Paweł, szukając w lodówce ośmiorniczek – chyba ostatnio w
lżejszym repertuarze. Opery Vivaldiego głównie.
-
Mój nowicjusz jest teraz w Gdańsku na praktykach w
Centrum Solidarności. Ale i tak święcenia robimy zawsze w Krakowie – odrzekł
ojciec Jacek, dowodząc, że na froncie walki z neurozą ma doświadczenia
praktyczne.
-
Smęci ten Sting strasznie – powiedział ksiądz magister
Wojciech i poszedł poszukać na regale płyty Iron Maiden.
-
Ej, a co tu jest na tych ośmiorniczkach napisane – zapytał
prałat Paweł: „Mindestens haltbar bis
1/1/200X”. Czekaj, jest też po francusku: A consommer de préférence avant…
-
To znaczy, że od roku przeterminowane – powiedział ojciec
Jacek.
-
E – skrzywił się prałat Paweł i wyrzucił całą paczkę do
kosza na papiery.